W 2011 roku Sony Ericsson zanotował starty rzędu 247 mln euro. Nie pomógł niestety całkiem niezły wynik w sprzedaży smartfonów (28 mln), których sprzedaż nota bene wzrosła o 65% w skali roku.
W 2011 roku sprzedaż telefonów spadła o nieco ponad 20% - z 43,1 mln sztuk w 2010 roku do 34,4 mln sztuk w 2011. Warto zaznaczyć, że w tym samy okresie średnia cena telefonów wzrosła z 146 euro do 152 euro. Powodów wzrostu średniej ceny telefonu należy jednak upatrywać we wzroście udziału smartfonów w strukturze sprzedaży. Łączna wartość sprzedanych urządzeń w 2011 roku wyniosła z kolei 5,212 mld euro i była niższa o ponad 1 mld euro względem 2010 roku.
W samym IV kwartale Sony Ericsson zanotował sprzedaż na poziomie 9 mln telefonów, przy średniej cenie 143 euro (obniżki cen związane z końcem roku, "wiekiem" dotychczasowych modeli i premierą nowych telefonów). Wartość sprzedaży zamknęła się natomiast w kwocie 1,29 mld euro, co stanowi 16% spadek sprzedaży w porównaniu z IV kwartałem 2010 roku.
Wszystkie te czynniki złożyły się na to, iż w minionym roku roku firma poniosła straty w kwocie 247 mln euro (90 mln zysku w 2010).
Warto dodać, iż na taki a nie inny stan rzeczy, z pewnością złożyła się także informacja o przejęciu firmy przez Sony. Zapewne wiele pomysłów i planów upadło, a w obliczu restrukturyzacji i potencjalnych zwolnień zapału do pracy również nie przybywa...
Sprawozdanie roczne oraz kwartalne może znaleźć klikając na link poniżej:
0
Wyniki finansowe Sony Ericsson w 2011 roku - 247 mln euro straty
Started by Mikołaj, Jan 19 2012 12:24
1 reply to this topic
#1 ONLINE
Posted 19 January 2012 - 12:24
#2 OFFLINE
Posted 19 January 2012 - 15:33
Zapał do pracy zapałem, ale zarząd tej firmy z iBertem Nordbergiem na czele podjęli całą masę błędnych decyzji, co odbiło się na tragicznej sytuacji firmy. Począwszy od wprowadzenia kiepskiej DB3150, zaprzestaniu produkcji słuchawek wszystkomających bez systemu (Walkman, Cyber-shot, Z-series, T-series etc.), zalanie rynku tandetnymi produkcjami Sagema, wprowadzeniu do sprzedaży bubli takich jak Zylo, Spiro czy Yendo, śladowe ilości reklam w mediach i na ulicach i karygodnie mała dostępność produktów + zepsuta opinia - to się nie mogło skończyć dobrze